AFR i Zabić prezydenta
AFR / Death of a President
Dwa filmy o fikcyjnym zabójstwie ważnego polityka.
AFR to luźna opowieść o tym, co by było gdyby. Gdyby tak premier Danii wpadł na pomysł, by bezinteresownie pomóc Afryce. Gdyby chciał do tego namówić najważniejszych ludzi na Ziemi. Gdyby ów premier blisko zaprzyjaźnił się (spotkania typu CE-III-G) z anarchistą z utopijną wersją świata w głowie.
Z filmu wynika, że trzeba takiego człowieka zlikwidować pociskiem z bazooki, bo zagraża interesom wszystkich wokół.
Natomiast Zabić prezydenta to niezły film paradokumentalny z elementami akcji. Polecam scenę ewakuacji rannego prezydenta Busha.
Wywiady z otoczeniem prezydenta wyszły naturalnie (po amerykańsku). Język prosty, ale z licznymi metaforami, które tak lubią ludzie od PR (i być może ludzie). Kilka "wzruszających" momentów (szczególnie w wywiadach z Secret Service), które aż proszą się by zasalutować.
Oprócz tego: wywiady z rodzinami podejrzanych. Kulisy śledztwa, o którego przebiegu decydowała polityka zamiast faktów. Motywy polityczne, ale bez nadmiernego filozofowania.
Ogólnie dwie udane manipulacje filmowe, w których twórcy wykorzystali sporo oryginalnych materiałów, zmanipulowali kilku polityków i dokręcili resztę.